piątek, 30 grudnia 2016

Amanda Prowse - Świąteczna kafejka

Amanda Prowse - Świąteczna kafejka
Autor: Amanda Prowse
Tytuł: Świąteczna kafejka
Wydawnictwo: Kobiece
Liczba stron: 271

Bea ma 53 lata i rok temu straciła męża, zostając wdową. Prowadzi swoją dochodową kafejkę w Sydney i próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Niedługo przed Bożym Narodzeniem kobieta otrzymuje list z zaproszeniem do grupy właścicieli podobnych knajp do takiej, jaką ona zarządza. Bea zaczyna internetowo korespondować z nadawcą listu, który, jak się okazuje, mieszka w Szkocji. Wkrótce postanawia wraz z wnuczką Florą odbyć przedświąteczną podróż do Edynburga, gdzie czeka na nich wiele zaskoczeń. 

Powieść Amandy Prowse zabiera nas najpierw do Australii, gdzie wiecznie panują wysokie temperatury, święta spędza się na plaży, a o śniegu można tylko pomarzyć. Kiedy już przyzwyczaimy się do tego dość nietypowego klimatu, akcja przenosi się do Szkocji, gdzie panują warunki pogodowe już bardziej porównywalne do tych w Polsce. Myślę, że połączenie takich skrajnych środowisk jest ze strony autorki dobrym zabiegiem. Dzięki temu możemy zaznajomić się z innymi kulturami i prawie na własnej skórze odczuć te różnice. 

Świąteczna kafejka to książka, która ma dużo wątków. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj utracona miłość Bei z przeszłości, o której nie potrafi ona zapomnieć i często ją wspomina. Mimo że ten aspekt wypada raczej schematycznie, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zakończenie go napawa swego rodzaju nadzieją. A jeśli o miłości mowa, to jeszcze obserwować możemy rozwój innej relacji pomiędzy pewną dwójką, co uważam za tak zwany smaczek podczas lektury, gdyż naprawdę kibicowanie im sprawiało mi ogromną satysfakcję. Oprócz tego opowieść pełna jest rodzinnych problemów, dotyczących głównie nastoletniej Flory i relacji pomiędzy rodzicem a dzieckiem. 

Niektórzy występujący bohaterowie są naprawdę charakterystyczni i warci zapamiętania. Bea cechuje się pozytywnym nastawieniem i tym, że prawie na wszystko ma jakąś dobrą radę. Jej trzynastoletnia wnuczka, taka młoda kobietka, jeszcze z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy, ale momentami potrafi nieźle rozśmieszyć i pocieszyć. Kim i Tait, pracownicy kafejki Bei, to również ciekawe osoby. Takich postaci jest jeszcze kilka, co tylko dowodzi, że pani Prowse postarała się, kreując swoich bohaterów na realnych ludzi. 

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że temat świąt wśród wszystkich zdarzeń zszedł gdzieś na trzeci plan. Owszem, występuje trochę świątecznych akcentów, ale mimo wszystko sądziłam, że będzie to jakoś wyraźniej zaznaczone i Boże Narodzenie odegra kluczową rolę. Niestety, tak się nie wydarzyło.  Pod tym względem odrobinę się zawiodłam. 

Początkowo nie mogłam przekonać się co do stylu autorki. Miałam wrażenie, że jest zdecydowanie za ciężki, co spowalniało czytanie. Gdzieś tak po kilkunastu stronach jednak przestało mi to przeszkadzać i chyba się przyzwyczaiłam, bo bardzo szybko skończyłam całość. Myślę, że po prostu wczułam się w tę historię, zaciekawiona jej dalszym ciągiem. 

Świąteczna kafejka spodoba się wszystkim, który szukają ciepłej opowieści na zimowe wieczory. To historia o poszukiwaniach utraconej miłości, nieoczekiwanych przeszkodach, nadziei i szczęściu. Mnie osobiście zauroczyła, pomimo że faktycznie brakowało tej magicznej, świątecznej atmosfery. I teraz, chociaż już po świętach, zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Może w tę śnieżną i mroźną zimę ogrzeje Wasze serca? 

Za książkę dziękuję księgarni PanTomasz.pl. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz