czwartek, 30 marca 2017

Shane Hegarty - Miasteczko Darkmord

Shane Hegarty - Miasteczko Darkmord
Autor: Shane Hegarty
Tytuł: Miasteczko Darkmord
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Liczba stron: 382

Miasteczko Darkmord nigdy nie cieszyło się dobrą sławą. Turyści omijają to miejsce szerokim łukiem, a jeśli już się tam przez przypadek znajdą, jak najszybciej stamtąd wyjeżdżają. Darkmord charakteryzuje się jeszcze jedną, najważniejszą cechą: to do tej mieściny regularnie przedostają się potwory, a ściślej mówiąc Legendy. Przychodzą z innego świata przez portale mogące pojawić się właściwe w każdym zaułku miasta, niebezpieczne i groźne, by siać zniszczenie. Jednak nie myślcie sobie, że nikt z tym nic nie robi - co to, to nie. Od tego są Łowcy Legend.

Dwunastoletni Finn od najmłodszych lat był szkolony na przyszłego łowcę. Chłopiec należy do pradawnego rodu Łowców Legend, a jego ojciec jest w tym fachu już prawie że legendarny. Teraz on ma skończyć swoją karierę, a jego syn go zastąpić. I tak się jakoś niefortunnie składa, że ich rodzina jest ostatnim aktywnym pokoleniem łowców, gdyż w innych miejscach na świecie przestały się one już dawno pojawiać. Przypadek? A może ukryte jest za tym coś więcej? 

Finn marzy o normalnym życiu, ale nie ucieknie od swojego przeznaczenia. Musi postarać się i ukończyć szkolenie, żeby w końcu zostać oficjalnym Łowcą Legend. Niestety, ostatnio w świecie pogromców Legend zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a kreatury atakują jeszcze częściej. Chłopiec wraz ze swoją nowo poznaną koleżanką Emmie musi odkryć, co za tym stoi i spróbować uratować mieszkańców przed potworami. 

Shane Hegarty urodził się w Skerries w Irlandii. Publikował swoje teksty w gazecie The Irish Time. Popularność przyniosła mu jednak seria książek o miasteczku Darkmord. Obecnie mieszka w Skerries wraz ze swoją żoną i dziećmi. 

Czytając opis po raz pierwszy, od razu na myśl przyszedł mi serial Supernatural, gdzie również główni bohaterowie polowali na potwory. Jako że jestem fanką przygód braci Winchester, to małe podobieństwo zachęciło mnie do sięgnięcia po Miasteczko Darkmord. Jednak w świecie wykreowanym przez Shane'a Hegarty'ego mechanizm działania Łowców Legend jest zupełnie inny, a stwory odmienne. Tak więc na tym zbieżności się kończą. 

Książka ta to zdecydowanie opowieść skierowana do młodszych czytelników, napisana prostym, lecz mimo tego ciekawym językiem. Chociaż chyba już trochę wyrosłam z takich powieści, to jednak nie odebrało mi to satysfakcji z lektury. Od początku wciągnęłam się w fabułę, w związku z czym dość szybko moja przygoda z tym tomem się zakończyła, a końcowe wydarzenia sprawiły, że chętnie sięgnę po następną część, by poznać ciąg dalszy losów bohaterów. 

Autor bardzo dobrze przedstawił wątek historii Łowców Legend i ich funkcjonowania przez lata. Pomiędzy poszczególnymi rozdziałami pojawiają się co jakiś czas strony z książki opowiadającej o wszystkich łowcach, co stanowi urozmaicenie lektury. Same Legendy również niezwykle intrygują Przez powieść przewija się dużo ich nazw i szczerze powiedziawszy, chciałabym dowiedzieć o nich czegoś więcej, niż to, co zostało opisane. 

Oprawa graficzna powieści jest naprawdę godna podziwu. Bardzo podoba mi się twarda okładka oraz połączenie zielonego i czarnego koloru, dające nieco upiorne wrażenie. Duży plus także za czarne wykończenia stron, które dzięki temu wyglądają oryginalnie. Warto wspomnieć jeszcze o ilustracjach w środku książki, przewijających się co kilka lub kilkanaście stron. 

Miasteczko Darkmord to powieść młodzieżowa, która spodoba się niewymagającym czytelnikom. I chociaż teoretycznie opowiada o potworach, to uwierzcie, że nie ma w niej żadnych krwawych scen, więc spokojnie mogę polecić ją dzieciom zaczynającym swoją przygodę z czytaniem. Nietypowy klimat, nietuzinkowa fabuła i fascynujący bohaterowie czynią tę opowieść bardzo dobrą i nawet niektóre przewidywalne zdarzenia tego nie psują. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak Emotikon.
Znalezione obrazy dla zapytania znak emotikon

niedziela, 26 marca 2017

Kirsty Moseley - Chłopak, który chciał zacząć od nowa

Kirsty Moseley - Chłopak, który chciał zacząć od nowa
Autor: Kirsty Moseley
Tytuł: Chłopak, który chciał zacząć od nowa 
Wydawnictwo: Harper Collins 
Liczba stron: 383

Jamie wychodzi z poprawczaka, by w końcu zacząć prowadzić w miarę normalne życie. Obiecuje sobie, że tym razem raz na zawsze zerwie z kryminalną przeszłością, ale okazuje się nie być to takie łatwe. W nocnym klubie poznaje Ellie. Między tą dwójką szybko zaczyna iskrzyć i chociaż dziewczyna początkowo nie chce angażować w poważny związek, to wkrótce uświadamia sobie, że właśnie z Jamiem chciałaby spędzić resztę życia. Wspólnie snują marzenia i plany na dalszą przyszłość. Ellie jest jednak nieświadoma tego, jakimi sprawami za jej plecami zajmuje się Jamie. Czy w końcu chłopak odważy się to wyznać? I czy kryminalna przeszłość da tak łatwo o sobie zapomnieć? 

Kirsty Moseley urodziła się w Herdfortshire w Anglii, a w 2000 roku przeniosła się do Norfolk, gdzie poznała swojego męża. Obecnie jest szczęśliwą żoną i matką syna. Swoją pierwszą powieść - Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno - wydała w 2012 roku. Od tej pory zdążyła napisać kilka książek dla młodzieży i kobiet. Była nominowana do Goodreads Choice Awards w kategorii Best Young Adult Fiction.

Historia Jamie i Elliego na pewno nie wnosi nic świeżego do literatury romansu. To kolejna schematyczna opowieść o bad boyu i dziewczynie, którzy od pierwszego wejrzenia zakochują się w sobie na zabój. Od początku można domyślić się, jak potoczą się wydarzenia, więc elementu zaskoczenia tutaj raczej brakuje. Niektóre aspekty również momentami mnie denerwowały, ale mimo tego wszystkiego w ostateczności stwierdzam, że książkę tę czytało mi się całkiem przyjemnie.

Główni bohaterowie są dość dobrze wykreowani, ale jednak momentami odnosiłam wrażenie, że ich zachowanie jest nieco zbyt sztuczne, a oni sami zbyt papierowi. W szczególności miałam takie uczucie w przypadku Ellie. Z jednej strony niby ją polubiłam, ale z drugiej znów przez wgląd na niektóre zachowania wydawało mi się, że za bardzo starała się z grzecznej dziewczynki stać się tą złą. Jeśli chodzi o Jamiego, to on początkowo niemiłosiernie denerwował mnie tym, jak podniecał się (specjalnie użyłam tego słowa, powtarzanego dosłownie co kilka zdań) na widok samochodów. Dobrze, naprawdę rozumiem, że to jego pasja i tak dalej, ale przez to traci w moich oczach. Może gdyby autorka opisała jego zachwyt nad autami w inny sposób, spojrzałabym na ten element z innej strony.

Sam wątek miłosny, czyli główny temat powieści, rozwija się zdecydowanie za szybko, ale mogę przymknąć na to oko. Podoba mi się stosunek Jamiego do Ellie, który jest gotowy zrobić wszystko, byleby tylko ją chronić. Widać, że bardzo mu na niej zależy. Ellie tak samo troszczy się o Jamiego i kiedy ten opowiada o swoich traumatycznych wydarzeniach z przeszłości, wspiera go i pociesza. Nie są idealni, ich miłość tak samo nie jest idealna, ale przecież ideały nie istnieją. Oboje, pomimo przeciwności, pasują do siebie.

Powieść czyta się bardzo szybko. Pani Moseley ma lekki styl pisania. Nie umieszcza żadnych zbędnych opisów, właściwie w treści znajduje się bardzo dużo dialogów. Rozdziały pisane są z perspektywy zarówno Ellie, jak i Jamiego. Autorka dobrze odnajduje się w myślach swoich bohaterów i potrafi ładnie opisać ich uczucia, sprawiając, że czytelnik angażuje się emocjonalnie w to, co dzieje się na kartach lektury.

Chłopak, który chciał zacząć od nowa to co prawda szablonowa opowieść i nie zawierająca większych morałów, ale za to dobra na tak zwane odmóżdżenie. Sięgnijcie, jeśli chcielibyście przeczytać coś lekkiego i odpocząć od cięższych pozycji. I oczywiście, jeśli lubicie romanse, bo komuś, kto nie może znieść takich miłosnych historyjek, ta z pewnością nie przypadnie do gustu. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Harper Collins. 
Znalezione obrazy dla zapytania harpercollins polsska

czwartek, 23 marca 2017

Kimberly McCreight - Outliersi

Kimberly McCreight - Outliersi
Autor: Kimberly McCreight
Tytuł: Outliersi
Wydawnictwo: Czarna Owca 
Liczba stron: 383

Wylie i Cassie przyjaźnią się, chociaż ich relacje nie zawsze idealnie się układają. Obie dziewczyny mają też niemałe problemy w życiu osobistym. Wylie popada w depresję po śmierci matki i praktycznie odgradza się od wszystkich, jej przyjaciółka zaś zbyt dużo imprezuje i obraca się w niewłaściwym towarzystwie. Pewnego dnia okazuje się, że Cassie zaginęła, a Wylie dostaje od niej SMS-a z rozpaczliwą prośbą o pomoc i prośbą, by nikomu nie mówiła o tej wiadomości. Dziewczyna decyduje się pokonać swoje lęki i pomóc koleżance. Na poszukiwanie wyrusza wraz z chłopakiem Cassie, Jasperem, do którego Wylie nie jest zbyt przychylnie nastawiona, ale oboje muszą zjednoczyć siły i spróbować odszukać Cassie, nim będzie za późno. 

Kimberly McCreight to amerykańska autorka, mieszkająca w Park Slope na Brooklynie z mężem i córkami. Była nominowana do nagród Edgard Awards i Goodreads Choice Awards. Outliersi to pierwsza część jej trylogii dla młodzieży, której kolejny tom ma ukazać się już w maju tego roku. 

Powieść już na samym początku swoim niezwykle intrygującym prologiem zaciekawia czytelnika i zachęca go do dalszego czytania. A na dalszych stronach historia coraz bardziej się rozwija, zaskakując swoimi częstymi zwrotami akcji i prowadząc ją do równie nieprzewidywalnego zakończenia, a właściwie urwania akcji w akurat najbardziej absorbującym momencie. Wszystko tutaj ma swój sens, a szczegóły, które w dalszej części mają stać się bardzo istotne, są powoli dawkowane. Trzeba tylko umieć je dostrzec i połączyć fakty, by przekonać się, że będą miały ogromny wpływ na fabułę. 

Niewątpliwie od od samego początku zaciekawiła mnie główna bohaterka. Wylie przeżywa niewyobrażalny ból po stracie matki, z którą, jak wspomina, miała zawsze lepszy kontakt niż z ojcem. Zamyka się w sobie aż tak bardzo, że potrzebna jest pomoc psychologa. Decydując się odszukać Cassie, musi przezwyciężyć swoje największe lęki. Dzięki temu, iż jest narratorką, można jeszcze bardziej się do niej zbliżyć i dowiedzieć się więcej szczegółów. Myślę, że Wylie jest dobrym przykładem na to, że chcieć to móc. Tak bardzo zależało jej na przyjaciółce, że odważyła się zmierzyć ze swoimi demonami. Myślę, że to tylko dowodzi jej lojalności i dobroduszności. 

Wątek przyjaźni w książce został przedstawiony bardzo wiarygodnie. Wylie i Cassie, mimo że są najlepszymi przyjaciółkami, nie zawsze dobrze się dogadują. Po czyjej stronie leży wina? Właściwie zaczyna się od Cassie, która coraz to bardziej zaczyna oddalać się od Wylie, zaczynając ostro imprezować i zdecydowanie z tym przesadzać. Kiedy przyjaciółka chce jej pomóc i ostrzega ją przed tym, ona nie chce tego słuchać, bagatelizując sprawę i zaczynają się częste kłótnie. Mimo to sądzę, że gdyby to role się odwróciły, gdyby Wylie była w tarapatach, Cassie postąpiła by podobnie do niej i za wszelką cenę próbowałaby pomóc. 

Jak wspominałam na początku, wydarzenia w tej książce są dość nieprzewidywalne. Kiedy wydawało mi się, że już wszystko się wyjaśniło, nagle pojawiała się jakaś sytuacja, która odwracała to do góry nogami i okazywało się, że nic nie było takie, jakie się wydawało. To tyczy się także niektórych bohaterów, najpierw wydających się tymi dobrymi, a potem wręcz przeciwnie. Ta opowieść gra na emocjach - i to dosłownie! Fundowała mi chwilami niezły emocjonalny rollercoaster. 

Tytuł powieści to Outliersi. Na pewno zastanawiać i jednocześnie intrygować może fakt, kim tak właściwie ci outliersi są. Przez długi czas pozostaje to tajemnicą, aczkolwiek ostatecznie wszystko się sensownie wyjaśnia i łączy z fabułą. Nie chcę dużo spoilerować, aczkolwiek muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy aspekt. 

Outliersi to thriller młodzieżowy, który spodoba się czytelnikom lubiącym nagłe zwroty akcji i dreszczyk emocji podczas czytania. Lektura porusza również ważne tematy, takie jak przyjaźń, alkoholizm, umiejętność radzenia sobie ze stratą czy wreszcie akceptowanie siebie. Gorąca polecam, jeśli jesteście zainteresowani, a ja już z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
Znalezione obrazy dla zapytania czarna owca logo

niedziela, 19 marca 2017

Artur Urbanowicz - Gałęziste

Artur Urbanowicz - Gałęziste
Autor: Artur Urbanowicz 
Tytuł: Gałęziste
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 458

W związku Karoliny i Tomka, studentów z Warszawy, zaczynają pojawiać się problemy. Wyjazd tej pary na Suwalszczyznę w okresie wielkanocnym ma na celu nie tylko odpoczynek, ale też odbudowanie ich związku. Oboje liczą, że będzie to udana wycieczka. Niestety, już od początku nie wszystko idzie po ich myśli. Okazuje się, że właścicielka pensjonatu, w którym mieli się zameldować, po prostu o nich zapomniała. Udaje im się szczęśliwie znaleźć inne miejsce zakwaterowania w miejscowości tuż obok lasu... Ale czy na pewno szczęśliwie? Wkrótce Karolina i Tomek przekonają się na własnej skórze, jakie mroczne tajemnice skrywa ten las. Nie mają nawet pojęcia, jak wręcz niewiarygodne sekrety przyjdzie im poznać i jak to wpłynie na ich życie. 

Gałęziste to debiutancka powieść polskiego autora Artura Urbanowicza, będąca połączeniem horroru, sensacji i kryminału. Muszę przyznać, że opis z tyłu okładki bardzo mnie zaintrygował i zachęcił do przeczytania tej książki. Tajemnicze słowa Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz... i w co do tej pory wierzyłeś z pewnością przyciągają uwagę potencjalnych czytelników. Koniec końców, sama historia okazała się dla mnie dobrym kawałkiem literatury. 

Fabuła jest zdecydowanie bardzo dobrze przemyślana. Momentami niektóre wydarzenia są nieco przewidywalne, a inne odrobinę zaskakujące. Urzekł mnie klimat opowieści - zagadkowy i groźny. Autor umie doskonale budować napięcie, trzymając odbiorcę w niepewności i wyczekiwaniu na to, co będzie dalej.

Bohaterowie wykreowani zostali naprawdę realistycznie i ani przez chwilę nie odniosłam wrażenia, jakoby byli oni tylko papierowymi postaciami. Mają oni zarówno pozytywne, jak i negatywne cechy, możemy ich kochać albo nienawidzić, ale to tylko potwierdza ich realizm. Oprócz grających pierwsze skrzypce pary studentów mamy tutaj kilka innych bohaterów wartych uwagi, chociażby piękną Natalię, mieszkającą w osadzie, gdzie zatrzymali się Karolina i Tomek i która wydaje się coś ukrywać.

Do gustu przypadło mi miejsce akcji powieści, czyli tereny na Suwalszczyźnie. Niesamowite opisy miejsc w tym zakątku Polski były tym, co urzekło mnie podczas lektury i może też zachęciło trochę do odwiedzenia tego rejonu. Cieszę się, że pan Urbanowicz umieścił akcję swojej książki właśnie tutaj, w Polsce, co, jak sądzę, propaguje naszą kulturę. 

W powieści mamy do czynienia ze słowiańskimi legendami i podaniami. Zdradzę, że pojawia się absorbująca postać demona, który odgrywa w tej historii ogromną rolę. Podobało mi się połączenie tych klimatów z elementami sensacji i kryminału. To według mnie bardzo udany główny wątek. 

Pan Urbanowicz ma godny podziwu styl pisania i widać, że dysponuje dużym zasobem słownictwa, ale mimo to chwilami odnosiłam wrażenie, że narracja mnie przytłacza. Zwróciłam też uwagę na niemałą liczbę przekleństw i wyrażeń wziętych ze slangu, co nieznacznie odpychało mnie od lektury. Mnie to się nie spodobało, ale sądzę, że osobom, które czytają dużo książek z podobnym językiem, wcale by to nie przeszkadzało. 

Podsumowując, Gałęziste to historia z dreszczykiem, którą powinien przeczytać każdy wielbiciel tajemnic, legend i dreszczyku emocji podczas czytania. Autor zaserwował nam naprawdę niezłą opowieść, przy której nie żałuję ani minuty spędzonego czasu. Jeśli jesteście zainteresowani, gorąco polecam, gdyż uważam, że książka ta zasługuje na większy rozgłos. 

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Autorowi.